Oczywiście nie zdają sobie z tego sprawy. Nie jest to świadome działanie. Odbywa się w ukrytych pokładach umysłu, które nazywacie podświadomością. Myślą sobie tak:
Jesli tylko będę kochał innych, oni pokochają mnie. Wówczas będę kochany i będę mogł pokochać sam siebie.
Druga strona medalu wygląda tak, że mnóstwo ludzi siebie nienawidzi, ponieważ mają wrażenie, że nikt ich nie kocha.
To urojenie, ponieważ w rzeczywistości inni ich kochają, ale prawda nie ma znaczenia.
Choćby nie wiem ilu ludzi deklarowało im swą miłość, i tak będzie za mało.
Po pierwsze, nie wierzą Ci. Podejrzewają, że próbujesz nimi manipulować - coś uzyskać. (Jak ktoś może darzyć ich miłością takimi, jacy są naprawdę? Nie. To jakaś pomyłka.Tobie o coś chodzi! O co ci właściwie chodzi?)
Siedzą zastanawiając się, jak to możliwe, że ktoś ich kocha. Więc ci nie wierzą i każą ci to w jakiś sposób udowodnić. Musisz wykazać swoją miłość. W tym celu mogą cię poprosić, abyś zmienił swoje zachowanie.
Następnie, jeśli dojdzie już do tego, że są w stanie ci uwierzyć, natychmiast zaczynają się martwić, jak twoją miłość zachować. Toteż aby nie utracić twojej miłości, zaczynają zmieniać swoje postępowanie.
W taki oto sposób dwoje ludzi dosłownie się w związku zatraca. Wstępują w związek z nadzieją, że się odnajdą, a w rezultacie się gubią.
Zatracanie wałsnej Jaźni jest najczęstszą przyczyną rozgorycznia w tego rodzaju parach.
Dwoje ludzi łączy się ze sobą, licząc na to, że nowa całość okaże się większa od sumy poszczególnych składników, i odkrywa, że jest ona mniejsza. Czują sie pomniejszeni w stosunku do tego, jacy byli osobno. Mniej zdolni, mniej radośni, mniej zadowoleni.
Dzieje się tak, ponieważ naprawdę są mniejsi.Wyrzekli się większej części swej tożsamości po to, aby być i pozostać w związku z drugą osobą.
Stosunki między dwojgiem ludzi nie po to zostały ustanowione. Ale w taki właśnie sposób są doświadczane, i to powszechnie.
Fragment :"Rozmowy z Bogiem", Neale'a Donalda Walscha
źródełko:www.MonikaBurzynska.pl
zgadzam się z tym 100%
OdpowiedzUsuń